sobota, 7 listopada 2009

Cholera mnie wzięła, bo...
7 listopada

Potrójna, Gibasy


 
... od miesiąca nie byłem w górach. Wpierw jakieś dziwne sprawy nie pozwalające mi gdziekolwiek iść, potem choroba... Trochę mi odżyły cztery litery po grypie i zaczęło mnie roznosić. Myślałem o Żywieckim, ale kondycyjnie nie jest jeszcze ze mną najlepiej. ufok na gadu proponuje wypad gdzieś w Mały. W sumie może być, mamy blisko. Ustalamy, że śmigamy na Potrójną i Gibasy (znowu). Kilkanaście minut po tym jak wrzucam na forum propozycję wycieczki, moje gadu atakuje Kris. No to jest nas troje. W czwartek chęć wypadu zgłasza TNTomek - skoro mają iść emeryci, to jak go nie przygarnąć.

W piątek wieczorem, gdy się pakuję, dzwoni do mnie Djinn:
- Darek wy się poważnie jutro wybieracie?
- Poważnie.
- No to powiedz mi gdzie i o której mam być w Andrychowie


Sobota rano. Wychodzę na umówione miejsce i spotykam już czekającego ufoka. Chwilę potem dociera Kris. Kilka minut oczekiwania i zjawia się TNTomek. Jedziemy po Djinn'a i już na dwa auta ruszamy na Rzyki Praciaki. Podchodzimy przez Hatale. Pogoda, jak na wycieczkę w której uczestniczą dziadki - dziadowska. Ale przynajmniej nie leje. Jesień panie...



 
W sumie spacerek. Po drodze ustalamy wspólne poglądy na sprawy sprzętu górskiego i ideologi łażenia po górach. Jakoś tak wypada, że z uporem maniaka omijamy znakowane ścieżki. Krótka wizyta pod Czarcią Basztą...





 
... oraz na Chatce pod Potrójną.



 
I znów bez szlaku, w dół w dolinę Kocierzanki. Kilkanaście minut i dochodzimy do "szlabanu". Dla odmiany teraz w górę. Po drodze spotykamy grupę kilkudziesięciu myśliwych. Pozdrowienia i idziemy dalej. Wreszcie widać Gibasówkę...



 
... ale to jeszcze nie teraz. Zbaczamy ze skrótu i uderzamy na Czarne Działy. Tam taplamy się w jaskiniowym błocie.







 
Wracamy przez Gibasówkę. Chwila postoju u Staszka, opowieści dziwnej treści, kupa śmiechu (jak to zwykle w towarzystwie chatara bywa).
 


 
Dalej "znakowaną ścieżką turystyczną" idziemy na Anulę. Miejscami jeszcze widać pozostałości po październikowym ataku zimy...



 
... 40 minut i jesteśmy na Anuli. Teraz zejście znów bez szlaku, wprost na północ. Krótki postój przy boulderze pod Łamaną, TNTomek próbuje swoich sił w skale...



 
... i złazimy, co nie jest takie łatwe z uwagi na to, że złazimy potokiem.
 



Na Praciakach jeszcze mały postój, końcowe pogawędki, pożegnania i wracamy do domu.

Krótko - sympatyczny wypad w znajome górki w fajnym towarzystwie. Po raz pierwszy miałem okazję poplątać się z TNTomkiem oraz ufokiem i nie żałuję. Spotkanie po kilku miesiącach Djinn'a bezcenne. Podziękowania dla Was wszystkich, jak również Krisa za towarzystwo i pogaduchy. Było miło.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz