Wilki


"A we mnie samym wilki dwa,
oblicze dobra, oblicze zła,
walczą ze sobą nieustannie,
wygrywa ten, którego karmię."
 

    Zapomniana polana w środku lasu. Brak zasięgu telefonii komórkowej. Do najbliższej cywilizacji 2 godziny dreptanaia. I my sami. No może nie do końca sami, gdyż nad ranem wyrwało mnie ze snu delikatne poszczekiwanie. To były one, wolne, niezależne. Kilka chwil później z zarośli odezwało się wycie. To był basior. Przewodnik stada. Następnie dołączyła do niego wadera i reszta watahy. Na końcu zaczęły popiskiwać szczeniaki. To był najpiękniejszy koncert jaki słyszałem o czwartej nad ranem.
    Nie obawiałem się ich, jednak sierść na grzbiecie się człowiekowi automatycznie jeżyła.
    Dwa lata później usłyszałem je w Balnicy. Szły blisko, może 200 metrów od nas, skrajem lasu. I to zawodzenie, najpiękniejsza melodia mrocznego lasu. Nawet pohukująca sowa nad naszymi łbami nie mogła zagłuszyć tej wspaniałej pieśni natury.
    Tych spotkań było jeszcze kilka. Pole namiotowe w Ustrzykach Górnych. Poszedłem do recepcji a gdzieś w oddali było słychać pieśń. Krempna. Siedzieliśmy na balkonie z Basią paląc wieczornego papierosa i wsłuchując się w porykiwanie jelenia, za którym szły one. Polowały. Słychać było jak te odgłosy się przemieszczały po okolicznych wzgórzach.
    Nigdy nie spotkałem ich face to face. Zawsze albo słyszałem ich piękny śpiew, lub widziałem ślady.
    Wydaje się nam, ludziom, że jesteśmy panami stworzenia. A to jednak one, w swym naturalnym środowisku, gdzie my jesteśmy tylko intruzami, decydują o tym, kto ma przeżyć.

 
"Skulony w jakiejś ciemnej jamie smaczniem sobie spał
I spały małe wilczki dwa - zupełnie ślepe jeszcze
Wtem stary wilk przewodnik, co życie dobrze znał
Łeb podniósł, warknął groźnie, aż mną szarpnęły dreszcze
Poczułem nagle wokół siebie nienawistną woń
Woń, która tłumi wszelki spokój, zrywa wszystkie sny
Z daleka ktoś gdzieś krzyknął nagle krótki rozkaz - goń!
I z czterech stron wypadły na nas cztery gończe psy!"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz