środa, 27 września 2017

Wtorek na 4+ czyli Magurka Wilkowicka i Czupel
26 września

Wolny wtorek… Internety i inne pierdoły, czy do lasu? No pewnie, że do lasu. Tym bardziej, że „czwórkę” do wspólnego KGP mamy o rzut moherem.
Startujemy z Wilkowic Górnych. Jako i w zimie. Dziś Skała Czarownic wygląda jednak ładniej. Las ubrany w zajawki jesieni. Piwko na drugie śniadanie. 



Ruszamy dalej, trochę na skróty. Podejścia w ¾ nie pamiętam, bo z lewej i z prawej strony ścieżki wołają do nas podgrzybki i sitarze. Siatka nabiera ciężaru.
Przy ostatnich zabudowaniach pod szczytem zza kolejnego zakrętu wyłania się z krzaków tajemnicza dupa… 


Okazuje się, że dupa ma też głowę…



Zabłąkana, przerażona owieczka nie daje się ruszyć ani siłą fizyczną ani potęgą mocy. Wołamy jeszcze przy gospodarstwie kogokolwiek, by poinformować o znalezisku, ale tu pusto i tylko zasieki. Trudno, szkoda bydlątka… Miejmy tylko nadzieję, że znalazł ją właściciel a nie jacyś wilcy.
Wychodzimy na graniówkę. Tu ładnie widać, że w Beskidach zaczęła się jesień całkiem na poważnie.






No i mamy to! 4 do KGP.
 :)




Lunch na ławeczce i zwalamy przez Rogacz do Łodygowic. Idź pan w ch*j z tym nachyleniem na zejściu! Z gór spływają wszelkie możliwe potoki. Widoczków dziś nie było, bo wszystko jakieś rozmyte. 








Zdążamy na pociąg. Jeszcze tylko wieczorna szychta przy obrabianiu grzybów i można zalec.



Lubię takie wtorki. :)

Komplet fotomontaży

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz