Wyjazd październikowy miał być. Tak sobie poprzysięgłam w tym roku. Za wszelką cenę. 5 lat bez urlopu dłuższego niż 4 dni, należy mi się. Myśli i plany błądziły wzdłuż wschodniej granicy, po Beskidzie Niskim, po Karkonoszach, po stolicy, wszędzie. Aż pewnego dnia Angi zamieścił post na pewnym portalu z niebieską literką. Bieszczady, od wtedy do wtedy, ktoś chętny? Czy ja muszę coś dodawać?...
