Majówka. Ulubiony weekend w roku. Po pierwsze dlatego, że od X lat zawsze był to pierwszy dłuższy wyjazd, jeśli nie z namiotem, to gdzieś w nowy, zazwyczaj nieznany rejon. A po drugie – mam wówczas urodziny i to już powód, by sobie zrobić prezent. W tym roku padło na Beskid Niski, rejon co prawda znajomy, ale wybieram cele, które były zawsze na liście „must visit/must do”, ale z różnych przyczyn nie udało się ich zrealizować. Jak poszło tym razem?...