Nie interesowały nas Bieszczady, w które jeżdżą „wszyscy”. Połoniny i przeludnione miejscowości u ich podnóży, zatłoczone szlaki i nabite samochodami parkingi czy korki na Wielkiej Obwodnicy. Na tegoroczny wyjazd jesienny wybraliśmy Bieszczady zachodnie, z dala od utartych szlaków, na bazę wypadową sympatyczną wieś Górzanka niedaleko Baligrodu. Niby okolice rozsławione przez „Przystanek Bieszczady” zrealizowany przez Discovery Polska. A jednak odnaleźliśmy tu nie tylko ciszę i spokój. Odnaleźliśmy o wiele więcej, mądrzejsi o dziesiątki historii związanych z tymi terenami – nieistniejącymi wsiami, zdewastowanymi cerkwiami, Zalewem Solińskim… Spróbujemy przytoczyć ich jak najwięcej, bowiem wypad ten nie był sztywnie zaplanowaną wycieczką celem nabijania kilometrów szlaków na licznik. Był świadomą wyprawą w miejsca, w które z rzadka zaglądają masowe wycieczki. W zapomniane a jakże piękne strony, nierzadko będące jedynie nazwą na mapie ujętą w nawias.
Ale po kolei…