Po całym tygodniu niepogody w niedzielę słońce
wyszło jak na zamówienie. Wychodzę z domu i zdążam ulicą Lipnicką, gdzie
spotykam się z kolegą Marcinem. Do Lipnika idziemy z buta – ambitnie – aż po granicę,
ku starej leśniczówce. Plan na dziś – kolejne fragmenty szlaków, których nie
było do tej pory okazji poznać.