Nasze wyjazdy z Adasiem są już kultowe – po
1) rzadkie i dlatego tak należy je doceniać – z humorem, w dyskusji, pełne
rozważań filozoficznych i holistycznego kultywowania swoich wspólnych szajb.
Jak właśnie górskie wędrowanie. A Chocz – moja święta góra o hipnotycznym
przyciąganiu, zadziorny trójkąt widoczny niemal z każdego rejonu Beskidów
krzyknął przez doliny i zamarzyło się znów spędzić noc w Hotelu Chocz, przejść
jego szlakami, zielonymi łąkami pełnymi jasnych pierwiosnków i fioletowych
urdzików karpackich. Jak zwykle pod Choczem…