Jesień w tym roku postanowiła pożegnać górskie krainy wcześniej niż mogłam się spodziewać. Marzenia o rozzłoconych szaleństwem barw lasach pełnych grzybów, migotliwości blasków przeskakujących wśród kolorowych liści i błękicie nieba rozpiętego ponad koronami drzew pierzchły wraz z pogarszającymi się prognozami. A potem spadł śnieg… I padał tak uparcie, że zasypał plany zdobywania tatrzańskich dwutysięczników. Spóźniłam się na jesień w tym roku… myślę ze smutkiem. I pakuję plecak na pierwsze zimowe wyjście w tym sezonie.