Tytułem wstępu – pomysł zrodził się jakieś dwa - trzy tygodnie wcześniej. W górach zimy nie widać a jesień już dawno poszła sobie precz, jest szaro, buro, błotniście i ponuro. Przestój świąteczny w pracy zachęca do wyjazdu gdzieś daleko, gdzie nas jeszcze do tej pory nie było, zamiast uczestniczyć w tym pełnym marazmu, obżarstwa i lenistwa poświątecznym dnie egzystencjalnym. Pada więc pomysł – Roztocze?...