Alchemicy

    
W czasie lata dzieci się nudzą. Z bezczynności wynikłej z kolejnego pięknego i pozbawionego wrażeń dnia, zrodził się jak zwykle pomysł wysłania w godzinną tułaczkę do sklepu w dolinie przygodnego emisariusza – oczywiście po wódkę, co by weselej było i może cokolwiek niespodziewanego się zadziało. Wysłannik dostarczył niezbędne do przeżycia wiktuały. W międzyczasie znudzone towarzystwo plądrowało już kuchenne szuflady w poszukiwaniu sobie tylko wiadomych atrakcji spożywczych. I takowe znaleźli. 
    Nie wiedzieć jak i skąd, wytarmoszono z czeluści szafek jagodowy barwnik spożywczy. Natchnieni znaleziskiem, przy okazji mając na podorędziu całą flaszkę czystej, włączyła się ekipie wyjątkowa kreatywność. Z kosza na śmieci a raczej na szkło, wydobyto niewiadomego pochodzenia pustą butelkę po denaturacie. Piekielnych poczynań był to zaledwie początek. Wówczas nastąpiła zabawa w alchemików i tym sposobem do wódki czystej dodano barwnik spożywczy znaleziony w kuchni, uzyskując miksturę o barwie identycznej z denaturatem. Z takim to artefaktem, przelanym rzecz jasna do znalezionej w śmieciach butelki, towarzystwo wyległo na przyzbę i rozradowane rozpoczęło spożycie wprost ze szklanki. 
    Tymczasem, cichcem z lasu, podążając szlakiem turystycznym, wyszły dwie grzeczne i nieświadome dokąd zmierzają młode turystki. Podeszły pod przyzbę, na której toczyła się uczta godna mistrzów alchemii i przywitały się kulturalnie. Na ten odzew Wojtuś, cokolwiek już porobiony, wznosząc w górę podrabianego dinksa zakrzyknął gromko: 
    - Dziewczyny, napijecie się z nami? 
    Turystki jak szybko się zjawiły, równie szybko uciekły w popłochu, nie zaglądając nawet do chatki...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz