Astronom

    
Kochany Wędrowcze. Przemierzając beskidzkie szlaki, nieraz natkniesz się na zatopione wśród górskich łąk i polan przysiółki – zaledwie kilka domów, zdawałoby się zapomnianych przez Boga i ludzi. Czasem zaszczeka pies, przemknie bezgłośnie kot i kiedy przystanie się na moment, spojrzy na zaklęte w ciszy i spokoju domostwa, wyobraźnia zaczyna podpowiadać obrazy – zaczynamy zastanawiać się, kto w tych rozkraczonych domach mieszka, kim są ci ludzie i jak wygląda ich życie z dnia na dzień na tym jałowym górskim padole z dala od dróg i szos, od chaotycznej cywilizacji coraz bardziej zachłannej i bezładnej. I zdajesz sobie sprawę, że to jest Ich ojcowizna, że innego życia nie chcą nawet znać, że wystarcza im do szczęścia niewiele. Dni znaczone są ciężką pracą a odpoczynek przychodzi o zmierzchu, kiedy spożywając na kolację wodnistą zupę i kromkę czerstwego chleba, głaszczą futro zbłąkanego kota, który z wdzięcznością za miskę mleka wtula się pod pachę. Trzaska ogień pod piecem, który co dnia trzeba rozpalać na nowo a pierwszą czynnością o poranku, po przemyciu zimną wodą zaspanych oczu jest wyprawa do drewutni i naszykowanie opału na cały kolejny dzień. 
    Na jednej z polan, wśród połaci borówek dojrzewających soczyście i bujnie w letnim słońcu natkniesz się wędrowcze na chałupę skleconą z desek, eternitu i wszystkich możliwych materiałów mogących służyć za budowlane. Zdawać by się mogło, że opuszczona. Tymczasem przed chałupą stoi kilkumetrowy maszt z anteną CB. Przez ten niemodny już w dzisiejszych czasach środek komunikacji, właściciel chałupy nie tylko podsłuchuje mobilki, ale wciąż utrzymuje kontakt z najbliższym otoczeniem, choć i internet już w rozlatującej się chałupie działa bez zarzutu. Astronom, bo o nim mowa, chętnie zaprasza w gościnę, na kawę lub herbatę, na ognisko. Odkąd zabrakło ojca, mieszka sam i choć domostwo ubogie i warunki spartańskie, także na nocleg za drobną opłatą. Nocą spogląda w gwiazdy a potem wraca do ciepłego domu na skraju polany i włącza swój najnowszy nabytek – telewizor LCD 32 cale. 
    Zima była w tych okolicach długa i ciężka, masy śniegu naruszyły połacie dachu i zaczęło przeciekać. „Napraw ten dach, bo ci się leje do chałupy” – radzili znajomi. Astronom machał ręką – później, kiedy indziej, nie ma pieniędzy. Telewizor trzeba było przecież kupić. Aż pewnego dnia na przedwiośniu, kiedy przyszły roztopy i masy zalegającego i nie strząsanego przez całą zimę z dachu śniegu postanowiły wpaść do środka chałupy wraz z resztkami dachówek – prosto na komputer i nowiutki telewizor. 
    Od tej pory Astronoma nie widać na fejsbuku. Zostało znów tylko CB radio…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz