Pielęgniarka

    
Osiemnaste urodziny obchodzi się tylko jeden raz w życiu. Muszą być wyjątkowe. Dlatego wybranie się z tej okazji w góry z bandą nieprzewidywalnych oszołomów, którzy na co dzień piastują znamienite stanowiska w swoich firmach, jest nieco ryzykowne, biorąc pod uwagę, że wszystko może do uwolnionych od korporacji łbów strzelić. Tak więc są góry, jest pięknie i błogo. Mordują się pod górę, przez gęsty las i gołoborze, aby dotrzeć do schroniska zawieszonego na skraju polany w odległym zakątku beskidzkim, aż wreszcie dotarli. 
    Jubilatem w tym dniu jest Pat. Kończy dziś 18 lat i po raz pierwszy wyszedł w góry bez ojca. Zabrał ze sobą swojego najlepszego przyjaciela Mita. Jakkolwiek, przydał się bardzo na tej misji… 
    Nadszedł wieczór i czas celebracji. Młody turysta musiał znieść chrzciny, które zgotowało mu starsze i zaprawione w bojach towarzystwo. Na początek Pat otrzymał kufel mleka od Stryjka, jak to zostało powiedziane – ostatni kufel mleka od mamy, następnie polano mu sowicie do kieliszka. Takie obciążenie organizmu i niezgodność organiczną cieczy Pat wydalił za najbliższym krzakiem, po czym z dziarską miną zasiadł z powrotem do ogniska. 
    W następnych godzinach sytuacja zaczęła coraz bardziej wymykać się spod kontroli. Młody organizm, nienawykły do spożywania alkoholu w tempie narzuconym przez starych wyjadaczy, w końcu zaczął odmawiać posłuszeństwa i znienacka Pat skonstatował, że dławi go niezaspokojona potrzeba a jest nią po prostu zwykłe oddanie moczu. 
    Zataczając krąg, podniósł się z ławki przy ognisku, po czym szerokim łukiem, kosząc polanę pod schroniskiem, udał się chwiejnym krokiem w czerń nocy… Po kilku chwilach dało się słyszeć z przepastnej czeluści rozpaczliwe… 
    - Miiiit…. 
    Wezwany zerwał się z miejsca i popędził co rychło na ratunek przyjacielowi. 
    - Miiit – darł się w ciemnościach Pat. 
   - No co jest?... 
    - Siku mi się chce…. 
    - No to lej! 
    - Ale nie mogę…..      
    Na ten odzew pijackiej bezradności Mit postanowił zareagować dobrodusznie. Ustawił Pata w pozycji mniej więcej pionowej do horyzontu, po czym w ciemności nocy rozpiął przyjacielowi rozporek i wystawił narzędzie bezpośredniego rażenia na świat. Pat, poczuwszy swobodę, oddał się z lubością wymarzonej czynności. Mit, niczym rasowa pielęgniarka potrzymał, otrzepał, schował po czym zaprowadził jubilata do spania. Tak się właśnie nie pamięta swoich osiemnastych urodzin…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz