Pieski żywot

    
W potocznym języku, jakiego używamy na co dzień, mówi się „pieskie życie”. Niby to synonim życia pozbawionego trosk i zmartwień. Taki właśnie zazwyczaj żywot wiódł Reks. Kwintesencja słusznej postury wilczura. Jeść dali, napoili, czasami Reks urywał się w pogoń za sarną bądź wiewiórką, która nieświadoma zagrożenia zapuściła się w modrzewiowy młodnik tuż obok chałupy, jednak zawsze wracał. 
    Latem za nocleg służyła mu buda ustawiona pod oknem wychodzącym z korytarzyka poddasza chatki. Tam właśnie, w cieple letniej nocy wiódł swój pieski żywot zastanawiając się zapewne niejednokrotnie, czymże są te miliony maleńkich, migoczących światełek nad jego łbem. 
    Tej jednej pamiętnej nocy nadeszła zgroza. 
   Na chatę zwaliła się spora ekipa. Sami starzy znajomi. Środki dezynfekujące na bazie C2H5OH podawane w niezliczonej ilości i zaskakujących niejednokrotnie konfiguracjach, orbitowały swobodnie wokół ogniskowego kręgu podawane z rąk do rąk. Gdy niebo nad chatką poczęło z wolna szarzeć przed świtem, towarzystwo upojone ciepłem letniej nocy postanowiło zgodnie udać się na zasłużony spoczynek. Zaskakujące mieszanki i niezliczone ilości wywołały u co mniej odpornych efekt, jaki uzyskuje się podczas wirowania szmat w pralce automatycznej, co poskutkowało koniecznością nagłego uwolnienia treści żołądka. A że w chacie nie wolno (groziła za to kara finansowa), najprostszym rozwiązaniem było okienko na poddaszu, pod którym swe pieskie życie wiódł Reks.
    Rano – a w zasadzie koło południa – nie do końca kojarzące co się dzieje towarzystwo obudził potworny wrzask chatara. 
    - Kurwa!!! Macie go natychmiast doprowadzić do porządku!!! Wiadro stoi w kuchni, studnia jest kurwa tam a szczotkę znajdziecie w magazynku. 
    Reks wyglądał tragicznie. Jakby się na niego wylała połowa zawartości szambowozu. Kilka godzin zajęło doprowadzenie psa do stanu używalności publicznej, przy pomocy szlaufa i sporego ciśnienia wody, bowiem biedny zwierz nie dał do siebie dopuścić nikogo, szczerząc kły i warcząc jak smok. Sama buda kilka dni po zajściu zmieniła lokalizację tak, aby Reks mógł wieść swój pieski żywot do końca swych psich dni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz