Zbójnicy 00



WSTĘP

            Problem zbójnictwa góralskiego będący przejawem walki chłopów z feudalnym wyzyskiem jest nierozerwalnie związany z historią wsi polskiej XVII i XVIII w.
           Temat ten wprawdzie zawsze pasjonował badaczy, ale nigdy nie został w pełni opracowany. Uczeni, zwłaszcza okresu międzywojennego popełniali tu wiele błędów, które wpływały z pomijania lub lekceważenia roli podłoża społeczno-ekonomicznego zbójnictwa. Dopiero współczesna historiografia przyniosła właściwą interpretację tego zagadnienia. Stale jednak daje się odczuć brak jakiegoś dokładnego opracowania, które pozwoliłoby czytelnikowi wyrobić sobie właściwe spojrzenia przyczyny, trwałość i masowość ruchu zbójnickiego na terenie Polski południowo-wschodniej.



Władysław Skoczylas - Pochód zbójników, 1919 r. źródło: www.pinakoteka.zascianek.pl/Skoczylas/Index.htm


            Monografia dr Władysława Ochmańskiego pt. "Zbójnictwo góralskie" nie potrafi wypełnić tej luki należycie. Traktuje bowiem zbójnictwo zbyt ogólnie, bez wyraźnego rozbicia na poszczególne regiony, a przecież w każdym z nich ruch ten posiadał swoje specyficzne cechy.
           Dotychczasowe wyniki badań z tego zakresu oparte na dochowanej bazie źródłowej rozsiane w różnych czasopismach naukowych są tylko przyczynkami do tematu, nieraz bardzo ciekawymi, ale nie dającymi pełnego obrazu zbójnictwa.
           Aby zjawisko to odpowiednio naświetlić, konieczne jest gruntowne poznanie i przeanalizowanie sytuacji społeczno-gospodarczej wsi góralskiej. Zbójnictwo bowiem miało jak każde inne zjawisko historyczne swe przyczyny, nie powstało tak sobie bez powodu, jako przejaw fantazji i humoru górali.
            Dlatego też w pracy niniejszej główny nacisk położono na społeczny aspekt zagadnienia i tylko na tym tle starano się nakreślić obraz zbójnictwa z wszystkimi jego pozytywnymi i ujemnymi stronami. Zapewniamy jednak, że drobne rysy nie psują całości, gdyż gubią się one wśród cech dodatnich, które przeważają.
            Pracę swoją poświęciłam zbójnictwu góralskiemu w regionie żywieckim. Obejmuje ona okres dopiero od roku 1589, gdyż do lat wcześniejszych nie ma odpowiednich materiałów. Już w tym miejscu każdy badacz napotyka barierę trudną do pokonania - jest nią określenie daty powstania zbójnictwa.
            Twierdzenia o istnieniu zbójnictwa góralskiego przed wiekiem XVI nie mają żadnej naukowej podstawy i podlegają na dowolnej interpretacji wzmianek źródłowych oraz na błędnym utożsamianiu rozbójnictwa ze zbójnictwem.
            Nie podlega wszakże dyskusji fakt, iż zbójnictwo pojawiło się z chwilą wprowadzenia gospodarki folwarczno-pańszczyźnianej na obszarze zamieszkałym przez górali, tzn. z końcem XV i na początku XVI stulecia i było jedynym skutecznym środkiem walki z uciskiem i wyzyskiem w XVI, XVII i XVIII w.
            Od końca XVIII w. zaczęło się ono chylić ku upadkowi. Przyczyn tego stanu rzeczy należy szukać w stosunkach społeczno-gospodarczych w Galicji, która znalazła się w wyniku rozbiorów pod panowaniem austriackim. Wymaga to jeszcze długich i żmudnych badań, dlatego w ramach tej pracy ograniczono się do ujęcia okresu największego rozkwitu zbójnictwa, tzn. do końca XVIII w.
            Kontrowersyjne poglądy różnych autorów na istotę zbójnictwa zostały krytycznie nakreślone w rozdziale pierwszym, noszącym tytuł "Zbójnictwo góralskie w oczach historyków". Uczonych zajmujących się tym problemem można podzielić na trzy grupy. Do pierwszej zaliczamy badaczy z okresu 20-lecia międzywojennego i jeszcze wcześniejszych. Do drugiej zaś należą historycy współcześni, którzy rozpatrują zbójnictwo na podłożu społeczno-ekonomicznym. Trzecia zaś grupa, to ci, którzy stoją na pograniczu - uznają wprawdzie zbójnictwo za zjawisko społeczne, lecz z drugiej strony z punktu widzenia prawa traktują zbójników jak przestępców.
            Poszczególni badacze różnie patrzą na sprawę początków zbójnictwa co wiąże się także ze stosunkami gospodarczymi na wsi. Konfrontacja tych stanowisk pozwala właściwie ocenić prawdę historyczną i zbić te naiwne i błędne poglądy, które niewiele z nią mają wspólnego.
            Aspekt społeczny, leżący u podstaw zbójnictwa przewija się odtąd przez wszystkie rozdziały, a najsilniejsze argumenty przemawiające na jego korzyść zostały rozwinięte w rozdziale drugim pt. "Źródła zbójnictwa góralskiego i jego początki". Inaczej mówiąc jest to szczegółowa analiza przyczyn powstania zjawiska i jego początków, która rozwiewa narosłą wokół niego legendę. Na skutek tego zbójnicy schodzą do roli zwykłych ludzi, realnie działających przeciwko jarzmu poddaństwa w imieniu wszystkich miłujących wolność górali.
            Mit zbójnicki, tak starannie pielęgnowany przez tradycję ludową i literaturę otaczał zbójników aureolą bohaterstwa i przypisywał im niezwykłe, zgoła nieludzkie czyny. Postacie hetmanów zbójnickich urosły w wyobraźni ludu do rzędu niezwyciężonych herosów posiadających nadzwyczajną moc. Z wątków baśniowych chętnie korzystała poezja, film, balet czy opera. Wykorzystywał ją Gustaw Morcinek w powieści "Ondraszek", Kazimierz Przerwa-Tetmajer w niezapomnianej "Legendzie Tatr", Jalu Kurek w "Janosiku" i wielu, wielu innych. Ustalenie prawdy historycznej w powodzi uroczych legend jest sprawą trudną, ale konieczną. Historyk nie może sobie pozwolić na tego rodzaju fantazje i jemu przypada w udziale niewdzięczne zadanie - odarcie zbójnictwa z idealistycznej szaty. Do nauki należy jednak ostatnie słowo, nie może ono pozostać na uboczu, lecz konsekwentnie, uparcie zmierzać do wykrycia prawdy.
            Właściwe oblicze zbójnictwa i jego główne cechy przedstawia rozdział "Cechy zbójnictwa i jego organizacja". Tutaj również omówiono problem organizacji towarzystw zbójnickich, zwyczajów, ubiorów oraz stosunek ludności góralskiej do ruchu zbójnickiego. Wątek ten przewija się zresztą przez wszystkie rozdziały, a najbardziej został uwypuklony w związku z odzwierciedleniem metod zwalczania zbójnictwa.
            W jaki sposób zbójnicy przygotowywali swe napady i przeciw komu wymierzone były ich ataki - oto temat następnego rozdziału pt. "Organizacja napadów zbójnickich". Postarano się tu o możliwie jak najbardziej plastyczne ukazanie napadów na poszczególne grupy ludzi zamożnych. Z zagadnieniem tym związana jest także sprawa łupów zbójnickich i ich podziału.
            Rozdział piąty "Zakończenie kariery zbójnickiej" przedstawia przebieg czynności wykonywanych przez sąd miejski żywiecki od chwili schwytania zbójników aż do wyroku skazującego. Dość szczegółowo opisane są metody mające na celu ustalenie winy oskarżonego i różne formy śmierci stosowane przez wymiar sprawiedliwości, które były pozostałością prawa magdeburskiego w naszym kraju. Jest to poza tym ciekawy przyczynek do ustroju prawnego w Polsce - w Polsce XVI, XVII i XVIII wieku.
            Zbójnictwo stanowiło poważne zagrożenie dla szlachty, podkopywało bowiem ustalony przez nią porządek społeczny. Od początku więc XVI wieku wszelkimi środkami dążyła ona do zwalczania tego groźnego zjawiska. Szeroki wachlarz sposobów bezpośrednich i pośrednich w tym celu obrazuje rozdział "Środki stosowane przez szlachtę w walce ze zbójnictwem góralskim". Mała skuteczność tych metod doprowadza do refleksji nad trwałością ruchu zbójnickiego i przyczynami tego stanu rzeczy.
            W pracy niniejszej korzystałam głównie ze źródeł drukowanych. Podstawowymi materiałami w tej dziedzinie, na których w głównej mierze oparte zostało to opracowanie są "Akta spraw złoczyńców miasta Żywca" zwane inaczej "Czarną Księgą Żywiecką lub Smolną" oraz "Dziejopis żywiecki" Andrzeja Komonieckiego. Akta sądowe pochodzą z lat 1589 - 1872. W roku 1625 księga ta musiała zaginąć, bo aż do roku 1672 nic w niej nie notowano. Potem figurują w niej krótkie zapiski w stylu rocznikarskim, pisane przez wójta żywieckiego Andrzeja Komonieckiego. Jedynie ostatnie mają nieco obszerniejszą treść. Właściwy tytuł tych akt, nieco przydługi brzmi: "Acta spraw złoczyńców wszelakich, decretha skazania, execuciey ostateczny, tudzież tezy thestamentha y s złych skutkhow poczethe y narządzone, za bormistrza Stanisława Węgorzewskiego, radziec Mikołaja Chybowicza, Piotra Chwostka, przez mię Jarosza Famiszowica, pisarza nathenczas żywieckiego przysięgłego narządzona y poczethe roku bożego 1589".
            Źródła te ułatwiają prawdziwe odtworzenie obrazu zbójnictwa nie tylko w Polsce, gdyż zawierają dużo wiadomości o historii ruchu zbójnickiego na Orawie i Śląsku Cieszyńskim.
            Przystępne opracowanie tych przekazów zawdzięczamy dr Stanisławowi Szczotce, który zamieścił je w "Materiałach do dziejów zbójnictwa góralskiego z lat 1589-1782". Jest to szczególnie ważne ze względu na to, iż "Akta spraw złoczyńców miasta Żywca" stanowią jeden z nielicznych pomników praktyki sądowej posiadający wartość dla dziejów ustroju prawnego Polski przedrozbiorowej.
            Nieocenioną wartość posiada "Dziejopis żywiecki" Andrzeja Komonieckiego wydany drukiem w dwóch tomach i opracowany w sposób przystępny przez Stanisława Szczotkę.
            Andrzej Komoniecki, wieloletni wójt żywiecki był mieszczaninem o wysokim wykształceniu. Znał język łaciński, niemiecki oraz słowacki. Jego zapiski wskazują, że posiadał rozległą wiedzę historyczną, czytał historyków rzymskich, a do dziejów Polski sprzed połowy XVII wieku posłużyła mu kronika Marcina Bielskiego. Wykazał też dużą znajomość prawa.
            Tom I obejmujący lata 1400-1704 wyszedł drukiem w 1937 r. i zajęty został w składzie głównym w Żywcu przez hitlerowców z chwilą wybuchu wojny. Podobny los spotkał tom II (obejmujący lata 1705-1728) we wrześniu 1939 roku, został bowiem zniszczony w drukarni Pawła Mitręgi w Cieszynie. Ocalał tylko jeden egzemplarz, obecnie w posiadaniu Powiatowego Archiwum Państwowego w Żywcu.
            Kronika dostarcza cennych materiałów nie tylko do dziejów zbójnictwa, lecz także do poznania życia gospodarczego i obyczajowego ziemi żywieckiej i miasta Żywca. Niektóre wzmianki o zbójnictwie pokrywają się z wiadomościami zawartymi w "Aktach spraw złoczyńców miasta Żywca". Inne podają zupełnie nowe fakty. Znajdujemy też, zwłaszcza we wstępie liczne legendy na temat zbójnictwa związane głównie z nazwami okolicznych gór.
            Wymienione przekazy są szczególnie ważne ze względu na brak innych źródeł tego rodzaju, gdyż księgi miejskie miasta Żywca oraz wiele ważnych dokumentów zostało strawionych przez pożar lub zaginęło.
            Najbardziej udokumentowany jest rozdział zajmujący się sprawą zwalczania zbójnictwa. Dużo ciekawych elementów do interesującego nas zagadnienia wnoszą Inwentarze Państwa żywieckiego z lat 1667, 1712 i 1790. Nie korzystałam z oryginałów, gdyż zawarte w nich zarządzenia dotyczące zbójników zostały w sposób bardzo przystępny opracowane przez dr Stanisława Szczotkę i wciągnięte do pozycji "Materiały do dziejów zbójnictwa góralskiego z lat 1589-1782".
            Nie mniejsze znaczenie posiadają "Lauda sejmiku zatorskiego" z lat 1624-1670 wydane drukiem przez Adama Przybosia w dziele pt. "Akta sejmikowe województwa krakowskiego" (Tom II 1621-1660). Jako uzupełnienie do lat 1660-1670 posłużyły krótkie wyciągi z uchwał sejmikowych zawarte w "Materiałach do dziejów zbójnictwa góralskiego 1589-1782". Znaleźć w nich można również Mandat Króla Zygmunta III, który także zaliczyć należy do zarządzeń przeciwko zbójnikom. Glejt Jana Kazimierza dla zbójników żywieckich, chociaż dotyczy on raczej zagadnienia przyczyn rozkwitu zbójnictwa w XVII w., jest także w pewnym sensie pomocny w powyższych rozważaniach.
            Jeżeli procesy zbójników odbywały się przed sądem wiejskim, to wówczas istniała możliwość uratowania się od kary śmierci przez tzw. wyręczenie. Licznych przykładów na ten temat dostarcza "Księga sądowa państwa suskiego 1699-1757".
            Do poznania cech zbójnictwa, jego organizacji, zwyczajów, ubiorów, zajęć itp. wykorzystane zostały takie materiały drukowane jak "Podróż Simplicissimusa węgierskiego do Tatr w XVII wieku" ze wstępem i objaśnieniami Baltazara Szopińskiego w "Pamiętniku Towarzystwa Tatrzańskiego" czy też Franciszka Kleina "Krótki opis Tatr" w artykule dr Stanisława Eliasza Radzikowskiego "Polscy górale tatrzańscy czyli - Podhalanie i Tatry na początku XIX wieku".
            Bardzo pomocne okazały się także artykuły Stanisława Szczotki oparte na autentycznych źródłach. Jednym z nich jest "Żywot zbójnicki Józefa Baczyńskiego zwanego Skawickim" opracowany przez autora na podstawie "Inscriptiones Rel. Oswiencim" (Tom 92), gdzie znajdują się zeznania tegoż zbójnika złożone podczas ujęcia go w roku 1736.
            Podobną wartość posiada artykuł z "Zarania śląskiego" z 1936 roku. pt. "Legendarny zbójnik śląski Klimczak w świetle źródeł historycznych". Jest to relacja Mateusza Klimczoka o losie rzeczy zrabowanych w dworze w Palczowicach u pani Domiceli z Wielkiego Chrząszczyna - oblatowane w księgach grodzkich w Oświęcimiu dnia 25 czerwca 1697 roku.
            Pewnym drobnym przyczynkiem do dziejów zbójnictwa jest artykuł Ludwika Musioła w "Zaraniu śląskim" z 1935 roku pt. "Historyczny Klimczok". Autor w oparciu o księgę pszczyńską sądową opublikował treść skargi dziekanatu pszczyńskiego do biskupa krakowskiego z roku 1694 na działalność familii Klimczoków i ich podherszta Talika.
            Nowe spojrzenie na postacie hetmanów zbójnickich Wojciecha i Mateusza Klimczoków zawdzięczamy Teresie Włodarskiej i Zofii Rączce, których artykuł "Hetmani zbójniccy Wojciech i Mateusz Klimczokowie w świetle nowych źródeł" ukazał się w roku 1961 w "Zaraniu śląskim". Wykorzystały one wiele cennych i nieznanych materiałów historycznych zawartych w księgach sądowych państwa bielskiego. Na podstawie przetłumaczonych z języka niemieckiego wyjątków powstały specjalne do dziejów zbójnictwa teksty źródłowe z lat 1687-1697. Wyjaśniono przy okazja kilka kwestii spornych. Należy do nich sprawa ujęcia Wojciech Klimczoka. Andrzej Komoniecki podaje rok 1696, a "Akta książąt sułkowskich" przesuwają tą datę na rok 1695. Oczywiście zeznania sądowe mają pierwszeństwo. Inną sprawą sporną jest miejsce i sposób schwytania Mateusza Klimczoka. W oparciu o źródła przyjmujemy, że dokonała tego straż bielska na terenie Mikuszowic. Ponadto znajdujemy tu wiele ciekawych informacji o podjętych środkach ostrożności i metodach walki ze zbójnictwem na terenie samego Bielska, oraz o współdziałaniu na tym polu państwa żywieckiego i bielskiego. W ogóle "Zespół akt książąt sułkowskich" (wcześniej Sunneghów) w posiadaniu Powiatowego Archiwum Państwowego w Bielsku-Białej czeka na wnikliwych badaczy, którzy powinni wydobyć na światło dzienne wiele wartościowych przekazów.
            Na jedno pytanie nie mogłam jednak nigdzie znaleźć odpowiedzi: Klimczok czy też Klimczak? Stanisław Szczotka używa nazwiska Klimczak, a pozostali - Klimczok.
            Stosunkowo dużo przekazów historycznych dotyczy okresu działalności towarzystwa Jerzego Proćpaka. Do najstarszych należy "Pieśn o Standrechcie i Proćpakowej bandzie" z roku 1795 wydobyta ze zbiorów Lucjana Malinowskiego przez Juliusza Zborowskiego, opatrzona przez tegoż autora wstępem i wydana pod tym samym tytułem w czasopiśmie "Lud" w 1929 r. Jest to źródło tym bardziej wiarygodne, że autorem tej pieśni ("Godzinki zbójnickie") jest naoczny świadek tamtych wydarzeń. Był to stary Łukomski, ojciec ówczesnego zarządcy dóbr w Wieprzu wspomniany w utworze. Ustalił to ponad wszelką wątpliwość Stanisław Szczotka w rozprawie "Materiały do dziejów zbójnictwa w Żywiecczyźnie" na podstawie wiadomości z kroniki ks. Franciszka Augustina z roku 1842 oraz badań Paulego Żegoty zawartych w Rękopisie Biblioteki Jagielońskiej (Nr. 5376 II, t 4).
            Oprócz szczegółów dotyczących Proćpaka i jego towarzyszy powyższa rozprawa Stanisława Szczotki zawiera szereg legend i pieśni związanych z życiem i tragicznym losem ostatniego harnasia Żywiecczyzny. Autor oparł się na wywiadach przeprowadzonych wśród ludności góralskiej z Milówki, Kamesznicy, Nieledwi i Radziechów. Tutaj znajdujemy nigdzie niespotykaną wzmiankę o znanym z podań ludowych w okolicach Soli, Ujsół i Rycerki - zbójniku Cukrzyku, rzekomo działającym na początku XIX w.
            O Proćpaku podał też widomość Delaveaux w swoim rysie etnograficznym okolic Żywca" Górale Beskidowi Zachodniego pasma Karpat". Są to dwie pieśni, które zasłyszał od 80-letnich starców.
            Nowe szczegóły do sprawy Proćpaka wniósł ks. Franciszek Augustin w swej kronice z r. 1842, której oryginalny tytuł brzmi:" Jahrbuch oder Zusamenstellung geschlicher Thatsachen welche die Gegend von Oswieczym und seypusch angehen" ("Rocznik historycznych faktów, które dotyczą okolic Oświęcimia i Żywca". Jest to dzieło rękopiśmienne w posiadaniu Powiatowego Archiwum Państwowego w Żywcu. Niestety ze względu na tekst w języku niemieckim, musiałam korzystać z tłumaczenia Karola Suchanka znajdującego się w tymże Archiwum.
            Jedynym źródłem rękopiśmiennym w pełni dla mnie dostępnym i zrozumiałym był Rękopis Biblioteki Jagiellońskiej Nr 3410 z roku 1783. Odnalazłam tam na kartach 23-24 kopię "Ordynacji królowej Konstancji dla miasta Żywca" z 5 marca 1626 roku. Jest to jeszcze jedno więcej zarządzenie właścicieli Żywiecczyzny określające obowiązki mieszkańców w zakresie poskramiania zbójników.
            W pracy o zbójnictwie góralskim posłużyłam się bardzo licznymi cytatami ze źródeł, podawałam wiele przykładów koniecznych dla odtworzenia wierniejszego i bardziej realistycznego tła omawianych zagadnień. Dzięki temu opisane wydarzenia stały się bliższe prawdy, pełniejsze i zgodne z faktycznym stanem rzeczy.
            Wszelkie usterki w opracowaniu wypływają z braku odpowiednich materiałów, w wielu wypadkach obracamy się w sferze domysłów, a wysuwanie różnych hipotez zaciemnia tylko obraz.
            Niektóre przekazy źródłowe zaginęły we wrześniu 1939 r. lub podczas okupacji. Dotyczy to zwłaszcza "Ksiąg grodzkich i ziemskich oświęcimskich i zatorskich" oraz "Księgi sądowej hrabstwa żywieckiego" z lat 1761-1763, która do drugiej wojny światowej znajdowała się w zbiorach Muzeum Ziemi Żywieckiej, a po wojnie nie udało się jej odnaleźć. Zaginęło też wiele ksiąg parafialnych wsi powiatu żywieckiego.
            Wiele dokumentów od zapomnienia uratował współczesny badacz regionu żywieckiego dr Franciszek Lenczowski z Krakowa w swej książce "Materiały do dziejów miasta Żywca od XV do XVIII wieku". Utrzymywałam z nim kontakt listowny i chcę wyrazić w ten sposób serdeczne podziękowanie za udzielone mi wskazówki.
            Stale odczuwa się brak przekazów źródłowych dotyczących zwyczajów, ubioru zbójników żywieckich, przyjmowania członków do towarzystw zbójnickich, wzajemnych stosunków między nimi itp. Musimy tu więc stosować analogię i odtwarzać wiele elementów na podstawie życia zbójników tatrzańskich czy też węgierskich.
            Zbyt mało wiemy jeszcze o zasięgu rozwoju zbójnictwa. Przecież nie ograniczało się ono do ściśle określonych terenów. Zbójnicy nie zwracali uwagi na granice polityczne, śmiało przechodzili na teren Orawy i Słowacji. Do nich należały wszystkie góry po obu stronach granicy. Nic ich nie obchodziło, że byli przyczyną zatargów granicznych. Często "Akta spraw złoczyńców miasta Żywca" mówią o rabunkach dokonywanych w górach węgierskich czy też szałasach orawskich. Wielu zbójników przybywało także z Orawy, nie mówiąc już o Śląsku Cieszyńskim. A czy postać Błażka Gawlika, który zawędrował aż na Słowację do familii Janosika nie jest najlepszym świadectwem powyższych stwierdzeń!? Jakże mało mamy na tym polu osiągnięć! Czy dwutomowe dzieło dr Władysława Semkowicza: "Materiały źródłowe do dziejów osadnictwa Górnej Orawy" trud wieloletnich badań uczonego może wystarczyć? Zresztą o zbójnikach jest tam tak niewiele, a teksty źródłowe z tego okresu pochodzą z kroniki Andrzeja Komonieckiego i "Czarnej księgi żywieckiej", a więc nic nowego nie wnoszą do tematu, żadnych rewelacji. Luki tej nie może wypełnić artykuł tegoż autora drukowany w czasopiśmie "Ziemia" XVI z 1931 roku pt. "Z dziejów zbójnictwa na Orawie" poświęcony głównie pasterzom wołoskim, którzy stanowili podstawę rzekomych band rozbójniczych.
            Jest jeszcze artykuł Stanisława Szczotki "Z dziejów stosunków polsko-orawskich" wydany w "Groniach" II z 1939 roku, gdzie autor podkreśla rolę zbiegów z państwa żywieckiego w osadnictwie Moraw.
            Stanisław Szczotka opracował także dość obszernie zagadnienie przechodzenia zbójników na Śląsk Cieszyński i odwrotnie w rozprawie pt. "O zbójnikach żywieckich na Śląsku". Dzięki temu problem wędrówek zbójników po górach Beskidu Śląskiego i Żywieckiego stał się bardziej zrozumiały.
            Teren działania zbójników żywieckich starałam się ukazać na podstawie mapki głównego szlaku handlowego wiodącego z Krakowa przez Oświęcim, Zator, Kęty, Bielsko do Żywca, a stąd przez Przełęcz Jabłonkowską do Cieszyna, Opawy i przez granicę śląsko-morawską do Brna.
            Druga mapka stanowi szkic orientacyjny terenu państwa żywieckiego. Naniesione na nią zostały wszystkie ważniejsze folwarki znane z testamentów zbójnickich.
            W roku 1608 nastąpił podział włości żywieckich między trzech synów Krzysztofa Komorowskiego. Granice między państwem żywieckim i łodygowickim a ślemieńskim i suskim odzwierciedla również odpowiednia mapka.
            Inne trudności przy napisaniu tej pracy pojawiły się w związku z tym, że wiele źródeł jest w języku niemieckim i łacińskim, stąd niemożliwe było ich bezpośrednie samodzielne wykorzystanie.
            W tym miejscu właśnie pragnę złożyć hołd pamięci nieżyjącego już dr Uniwersytetu Jagiellońskiego Stanisława Szczotki, pochodzącego z Milówki w powiecie żywieckim, wielkiego miłośnika ziemi żywieckiej, który niestrudzenie zajmował się badaniem dziejów zbójnictwa. Jego nazwisko jest nierozerwalnie związane z odtwarzaniem historii chłopów polskich. Jemu to zawdzięczamy opracowanie w sposób przystępny dla ogółu wielu przekazów źródłowych oraz napisanie olbrzymiej ilości artykułów, rozpraw i opracowań naukowych na ten temat.
            Nie udało mi się jednak nigdzie dotrzeć do najważniejszej pozycji Stanisława Szczotki, chodzi mianowicie o książkę "Podhalańscy i karpaccy zbójnicy". Nawet wypożyczalnia międzybiblioteczna nie była w stanie dostarczyć mi tego zamówienia.
            Największą zasługą Stanisława Szczotki jest bezsprzecznie fakt, że wytyczył on słuszną drogę dla pokoleń przyszłych badaczy. Dzieje chłopów polskich stanowią bowiem wciąż dziedzinę mało zbadaną, można ją porównać do mapy pokrytej tu i ówdzie białymi plamami, które czekają jeszcze na odkrywców. Wiele lat upłynie nim zadanie to doczeka się pełnej realizacji.
            Za cenne uwagi w trakcie pisania tej pracy, za życzliwe podejście dla moich niedociągnięć wyrażam szczerą, gorącą i żywą wdzięczność memu promotorowi dr Alfonsowi Mrowcowi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz