Po całym tygodniu niepogody w niedzielę słońce
wyszło jak na zamówienie. Wychodzę z domu i zdążam ulicą Lipnicką, gdzie
spotykam się z kolegą Marcinem. Do Lipnika idziemy z buta – ambitnie – aż po granicę,
ku starej leśniczówce. Plan na dziś – kolejne fragmenty szlaków, których nie
było do tej pory okazji poznać.
Za
leśniczówką wchodzimy w las, po rozmiękłym marcowym śniegu. I zaraz za
pierwszym zakosem niespodzianka – dziwne, nieznane dotąd tropy odbite na
śniegu! (po sprawdzeniu okazuje się, że to borsuk!) Ścieżka kluczy serpentynami
w górę zbocza Gaików, za lasem wyniosła góra, na którą się wspinamy. Słońce
głaszcze nos i policzki a na głowę z drzew spadają kaskady wytopionego śniegu.
Wspinamy się wyżej i wyżej zakosami, choć całkiem miłym podejściem i z każdym
krokiem czuję jak ładują się baterie i budzi się moc. Szczerzę się do słońca i
nie mogę wyjść z podziwu jak tu pięknie…
Leśniczówka w Lipniku, Bielsko-Biała |
Na niebieskim szlaku |
Las buczysk w pionie idealnym rzuca błękitny
cień na wygłady śniegu, ślizga się po przepaścistym zboczu. Im wyżej, tym
bardziej jeszcze zimowo, ale słońce zwycięża. Jest magicznie, z drzew spada
złoty, świetlisty deszcz, kaskady jasności, opiłki słońc, radosne anioły…
Niebywałe wrażenie…
Wychodzimy na grzbiet i decydujemy iść
zielonym szlakiem do Żarnówki. Mylimy jednak drogę, oślepieni chyba tą
jasnością i schodzimy ku Przegibkowi. No cóż, nie ten kierunek chcieliśmy
obrać, jednak jest energia i sporo czasu, więc następuje odwrót, prawie znad
samej szosy i tym razem obieramy właściwą ścieżkę. Trudno, trening się przyda…
Rozmiękły śnieg, w butach wilgoć, nad głową
niebo pełne pogody. Pierwsze mrówki, leniwe i ospałe, wykopują drogę ku
wiośnie. Przysiadamy na pniaku, kawa, papieros, przekąska, piwko… Ta traska
przez Nowy Świat była wiecznie nie po drodze, od tylu lat „za płotem”, a
tymczasem tak miło i pusto tutaj… Idziemy dalej, przyjemnym grzbietem, gdzie
malownicza polana widokowa i płynie Beskid jeziorami, pagórami, znajomymi od
lat obrazami…
Na Nowym Świecie |
Jezioro Międzybrodzkie i góra Żar |
Zejście do Żarnówki Dużej i dalej z buta
niestety asfaltem. Przysiadamy nad Jeziorem Międzybrodzkim, na kamieniu, przy
zaporze… Wspomina się wagary, gdy przyjeżdżałam tu, by pobyć w samotności… Od
zielonej wody bije chłód, przypomina morze… A jednocześnie jest tu jak w domu,
bo i jest tu w pewnym sensie dom… Rodzinne strony. Znajome, a nie poznane do
końca…
Jezioro Międzybrodzkie |
Zmęczenie i ból nóg po długiej przerwie w
wędrowaniu. Miała być krótka wycieczka, wyszło ponad 20 km. I znów chce się włóczęgi, znów oczy i
umysł wchłonęły potężną dawkę wyciszenia i energii. Znów chce się wszystko i
zapomina o codziennych bzdurach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz