Zbójnicy 01



ROZDZIAŁ I - "ZBÓJNICTWO GÓRALSKIE W OCZACH HISTORYKÓW"

            Istnieje dotychczas niewiele opracowań naukowych traktujących zbójnictwo w oparciu o materializm historyczny. Nie dostrzegano, że problem ten ma charakter społeczny. Zbyt mało tu realizmu, a za wiele legend, elementów romantycznych i baśniowej fantazji.



Władysław Skoczylas - Głowa Janosika, drzeworyt ok. 1917 r.
Muzeum Żup Krakowskich w Wieliczce
źródło: www.pinakoteka.zascianek.pl/Skoczylas/Index.htm


            Pomijano milczeniem lub uważano za nieistotne zwrócenie uwagi na stosunki społeczne i gospodarcze panujące na wsi polskiej, których naświetlenie jest nieodzownym warunkiem poznania prawdziwego charakteru zbójnictwa jako formy walki chłopstwa pańszczyźnianego z feudalnym uciskiem. Wypływało to stąd, że aż do II Wojny Światowej historiografia była na służbie klasy panującej, a dziejopisarze powinni tworzyć nie historię jednostek lecz całego społeczeństwa w sposób obiektywny.             Pierwszym reprezentantem nowego stanowiska w historiografii polskiej w ujmowaniu przyczyn zbójnictwa góralskiego był wykładowca Uniwersytetu Poznańskiego dr Stanisław Szczotka, znany badacz dziejów chłopów i górali polskich. Pisał on: "Kiedy zaś dziedzic chciał jakimkolwiek sposobem dochodów sobie przysporzyć i w jarzmo pańszczyźniane poczciwych zaprząc górali, ci do swobody przyzwyczajeni, w wolności zamiłowani, zbiegali w lasy, aby potem napadać na znienawidzoną szlachtę i ludzi bogatych, zabierać bogatym i obdarzać biednych..." W przedmowie do pracy dr Władysława Ochmańskiego, Szczotka wyraża uznanie do konsekwentnie materialistycznego ujęcia zagadnienia zbójnictwa przez autora
.             Stanowisko to rozwinął i wzbogacił Ochmański w swej obszernej monografii pt. "Zbójnictwo góralskie", którą cechuje pełne krytycyzmu spojrzenie na ten problem. Odarł on bowiem zbójnictwo z idealistycznej szaty i rozpatrywał je na realnym podłożu gospodarczo-społecznym ówczesnej wsi polskiej.
            Z pisarzy obcych podobną postawę zajął historyk rosyjski E. Drakohurst, który badał ruch opryszków na terenie Karpat Wschodnich. Dostrzegał on także społeczno-ekonomiczne przyczyny zbójnictwa. Podkreślał, że zachodzi wyraźny związek między powstaniem folwarków pańszczyźnianych i wzmożoną eksploatacją chłopstwa a pojawieniem się zbójnictwa, początkowo "jako formy odruchu jeszcze nie zorganizowanego. Czasem dorywczej samoobrony." Według niego najsilniej zareagowały na ucisk wsie wołoskie, dawniej najbardziej uprzywilejowane i one stały się "gniazdem przyszłego zbójnictwa".
            Chwiejne i niezdecydowane poglądy formułował Józef Krzyżanowski, który podchodził do tego problemu jako prawnik. Z jednej strony traktował zbójnictwo jako swoistą samoobronę przed uciskiem, a z drugiej uważał zbójników za pospolitych przestępców, których czyny były niezgodne z przepisami kodeksu karnego. A przecież zbójnicy nie byli zwykłymi kryminalistami tylko ofiarami panujących stosunków społecznych. Co więcej nazywał on "gasnącą legendą ludową" to, że zbójnik występował przeciwko bogatym, a rozdawał biednym.
            "Zbójnictwo - według Krzyżanowskiego - jest uosobieniem swobody i wolności, buntem silniejszej indywidualności przeciwko szarzyźnie dnia roboczego, daje pełnię życia i wyżycia oraz zaspokaja głód przygód gminnego junaka". Doszedł więc ostatecznie do wniosku, że górale z chęci wyżycia się poszukiwali awanturniczych przygód i organizowali się w bandy. Tym samym autor pomniejszył rolę zbójników jako obrońców porządku społecznego.
            Wśród innych polskich pisarzy, zwłaszcza dawniejszych przeważa stanowisko idealistyczne i romantyczne. Z ich pseudonaukowymi teoriami na temat przyczyn zbójnictwa rozprawił się Ochmański zdecydowanie.
            Z początku XIX w. pochodzi oryginalna wersja Franciszka Kleina, leśniczego z Bukowiny Tatrzańskiej, który w swych wspomnieniach pt. "Krótki opis Tatr" pisze, że "pociąg do kradzieży jest dziedziczną skłonnością górali".
            Podobną teorię głosi poeta-romantyk Seweryn Goszczyński w swoim "Dzienniku podróży do Tatrów". Twierdził, iż górale odznaczają się skłonnością do zbójnictwa, że leży to niejako w ich naturze. Powiada on: "Duch naszych góralów wydaje mi się być w pewnym pokrewieństwie z arabskim: nie mogą mieć Farysów, przestają na zbójnikach. Położenie ich nie pozwala im zamienić się w hordę Beduinów, ale z drugiej strony położenie to robi niekiedy górala zbójem".
            Takie poglądy nie tłumaczą przyczyn zbójnictwa i są niezgodne z rzeczywistością. Dlaczego właśnie góralom przypisuje się wrodzony pociąg do zła? Czyżby tak bardzo różnili się od pozostałej ludności chłopskiej? Dlaczego nikt z wymienionych pisarzy nie brał pod uwagę wpływu środowiska geofizycznego, ani też faktu, że przed wprowadzeniem pańszczyzny zbójnictwo się nie rozwijało?
            Znany historyk dr Józef Rafacz wyjaśnia przyczyny powstania zbójnictwa w nie mniej oryginalny sposób. Według niego zjawisko to jest spowodowane nadmiarem energii w góralach, która musi się w takiej formie wyładować, gdyż ludność "z małymi wyjątkami miała zamknięte szeregi wojskowe". Ależ to oczywisty fałsz! W dawnym wojsku polskim nie brakowało chłopów, w tym również górali, mieli oni możność niejednokrotnie na polach bitewnych rozładować przepełniającą ich "energię". Rzecz w tym, że znamy z historii dowody świadczące o niechęci chłopów do służby wojskowej. Ileż było wypadków dezercji! Trudno się z resztą dziwić, skoro z braku żołdu chłopi ginęli nieraz z zimna i głodu. Ryzyko ucieczki z pola walki było dużo mniejsze, kara, która spotykała zbiegów była lepsza niż poniewierka i śmierć. Dla kogo i za kogo mieli iść w bój, obca im była sprawa, za którą mieli walczyć! W imię czego mieli się bić za swych panów, za swych ciemiężycieli?! Wiemy jak rozpaczliwa była sytuacja chłopów w wojsku austriackim. Stwarzało to doskonałą okazję do wyżycia się i użycia, czy skorzystali z tej szansy górale? Wręcz odwrotnie, zbójnictwo w tym czasie rozkwitło nad wszelką miarę, a zbiegostwo z wojska stało się nagminne. Obawa przed służbą w wojsku austriackim najdobitniejszy wyraz znalazła w pieśni górali żywieckich zapisanej w pamiętnikach Ambrożego Grabowskiego:




A gdy nadejdzie twoja nieszczęsna godzina,
Tedy cię w nocy porwą jako sk...syna,
Związanego jak zbójcę do Żywca powiozą,
Gdzie na ciebie cesarską, zgrzebną kitlę włożą,
I potem cię popędzą od swoich z daleka,
Gdzie na ciebie za Niemców śmierć niechybna czeka.
 
            Jako drugi powód uprawiania zbójnictwa Rafacz podaje chęć zdobycia "lekkiego chleba". Biedota wiejska łatwo przystawała do zbójników w nadziei, że w ten sposób dojdzie do bogactwa (znane były powszechnie mity o zbójnickich skarbach). Poza tym podobnie jak Krzyżanowski, Rafacz uważa za legendę, to że zbójnicy odbierali bogatym i obdarowywali biednych.
            Twórcą ciekawej tezy jest dr Stanisław Łukasik, który zbójników wywodzi od zwykłych band rozbójniczych. Pogląd jego na tą sprawę cytuję w całości. "Z biegiem czasu proces idealizowania przyczynia się do podnoszenia moralnego wodzów i band rozbójniczych, które zależnie od warunków lokalnych przywłaszczają sobie wzniosłe cele społeczne, stając się szermierzami, obrońcami i rycerzami. Aureola obrońców ludu, praw narodowych i religii chrześcijańskiej uświetnia..." Dalej stwierdza, że "życie pasterskie w górach było zawsze szkołą rozbójnictwa i złodziejstwa. Wyraz pasterz stawał się synonimem złodzieja rozbójnika i złoczyńcy". Jako dowód na poparcie swej koncepcji autor przytacza fragment z rumuńskiej poezji ludowej:




""Jak długo byłem pasterzem, wszyscy krzyczeli mi zbóju..."
 
Ponadto podaje bardzo błahe przyczyny, które rzekomo stały się powodem do pójścia na zbój, np. juhasi w obawie przed karą za pogubienie kierdeli owiec albo zakochani pasterze dążący do zdobycia bogactw w celu spodobania się swej bogdance itp.
            Zachodzi tu prosty przypadek pomieszania pojęć, dr Łukasik utożsamia zbójnictwo z rozbójnictwem, a nie mogąc inaczej uzasadnić swych zapatrywań pasuje zbójników na rycerzy walczących "o świętą sprawę". Ani słowa o rzeczywistych pobudkach kierujących czynami "ludzi honornych". Aż trudno sobie wyobrazić, aby ktoś mógł sobie stworzyć tak poetycki obraz zbójnika. Po cóż to wynoszenie górali na piedestał sławy rycerskiej, przecież to prości chłopi, tylko że twardzi i odważni, miłujący swobodę, nie chcący chylić głów przed jarzmem niewoli. To prawda, że cechy, które posiadali zbójnicy, śmiałość, hardość i pogarda wobec śmierci budziły podziw wśród ludu wiejskiego, ale to nie powód, aby historyk nie dostrzegł w legendzie, w micie zbójnickim obiektywnej prawdy.
            Nawet Stanisław Szczotka, skądinąd zwolennik klasowego charakteru zbójnictwa pisze: "A posiadali zbójnicy beskidzcy bogatą tradycję, sięgającą swemi początkami w ciemne mroki średniowiecza, kiedy to panowie tych okolic Skrzyńscy, a później nawet pani owa osławiona Włodkowa, owi polscy raubritterzy napadali ze swych zamków w Barwałdzie, Żarku i Żywcu"             Niezdecydowane stanowisko co do roli zbójnictwa w życiu wsi góralskiej zajmują niektórzy współcześni pisarze. Jan Stanek, autor opracowania "Z dziejów ziemi oświęcimskiej" sądzi, iż mimo tego, że działalność zbójników nosiła w pewnym stopniu charakter walki klasowej, "to jednak dość często polegała na zwyczajnym rabowaniu nie tylko szlachty, ale również i chłopów". Nie bierze pod uwagę tego, że wskutek dużego rozwarstwienia wsi było wielu zamożnych chłopów, którzy posługiwali się pracą najemną i których zbójnicy rzeczywiście nie oszczędzali. Poza tym oprócz familii zbójnickich, na pewno istniało w tych czasach wiele band rozbójniczych, składających się ze zwykłych rabusiów, którym było wszystko jedno kogo rabują. Z drugiej strony Stanek przyznaje, że jednak "zbójnictwo stwarzało niejednokrotnie podnietę dla wzbierającego oporu chłopskiego po wsiach, zasilając czasami jego szeregi". I dalej podkreśla już wyraźnie, że "zbójnictwo pełniło również rolę fermentu (...), było też w swoim rodzaju szkołą sztuki wojennej i partyzanckiej taktyki dla chłopstwa". W rezultacie dochodzi do wniosku, że zbójnictwo było przejawem walki z uciskiem, formą zbrojnego oporu przeciw wyzyskowi
.             Historyk okresu międzywojennego dr Józef Putek wywodzi zbójnictwo od koczowniczych ludów wołoskich. Ludy owe zwane Wołochami lub Wołoszą, dały początek pasterzom górskim ziemi oświęcimskiej do której ongiś należała również Żywiecczyzna. Wołosi pochodzenia italskiego przez Grecję oraz kraje bałkańskie zawędrowali na Wołoszczyznę. Dotarli też na Słowację, gdzie nazywano ich "Olasami" albo "Walasami". W swoich wędrówkach przeszli z Wołoszczyzny przez Śląsk i Słowację na Morawy. Z końcem XIII w. widzimy ich już w Beskidzie Zachodnim. Jedne i te same gromady obejmowały tereny po stronie śląskiej i słowackiej. Liczne dowody na to znaleźć można w podobnych nazwach osad walaskich na Spiszu i Orawie oraz w ziemi cieszyńskiej i oświęcimskiej (np. Lachowice na Żywiecczyźnie i Orawie, trzy Międzybrodzia oświęcimskie i orawskie, Jeleśnia, Krzeszów i Bystra przypominają wsie walaskie na Słowacji: Jolesia, Kereszowce i Bystra itd.) Nawet strój pasterski Walasa słowackiego i żywieckiego był podobny.
            W połowie XVI w. na skutek ograniczenia swobody pasterzy i obciążenia ich podatkami zaczęły się ich masowe ucieczki ze Słowacji zwłaszcza na teren ziemi oświęcimskiej. Nie znaleźli tu lepszej doli. Za trudnienie się pasterstwem wypędzano ich z gór i traktowano jak Cyganów. Wyrazem stosunku do ludności wołoskiej jest konstytucja sejmowa z roku 1624, która stwierdzała, że "wiele rzeczy szkodliwych dzieje się w Państwach naszych, za przechowaniem Wołochów i Serbów nieosiadłych y licznych". Dlatego zakazywała ona, "aby się nikt (...) nie ważył takich ludzi przechowywać: pod winą, która jest w prawie o przechowywaniu Cyganów uczyniona". Widocznie konstytucja nakazywała koczującym Wołochom osiedlanie się na roli. Ci, którzy nie chcieli tego uczynić, aby zachować wolność zbiegali w góry i tworzyli bandy zbójnickie, szczególnie rozpowszechnione w XVII i XVIII w.
            Stanisław Łukasik wspomina o wołoskich bandach rozbójniczych w Tatrach i na Podhalu działających już w I połowie XIII w. Trudno jednak zwykłych rozbójników porównywać ze zbójnikami, tym bardziej, że Wołochowie znad Dniestru i Zbrucza łączyli się podobno w roku 1241 z Tatarami. Zresztą zbójnictwo jako takie w tym czasie nie istniało.
            Także Jan Długosz w "Vita Beata Kunagunda" pod rokiem 1406 identyfikuje rozbójników podhalańskich z Wołochami. Autor podaje dalej przykłady aktów rozboju: napad Wołochów w roku 1406 na Stary Sącz, w roku 1523 ginie z ich ręki w Myślenicach proboszcz Jan Nieśkowita, liczne rozboje w okolicach Obidowej w roku 1516 itp.
            Profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego Władysław Semkowicz określa czas przybycia pasterzy wołoskich ze wschodu (nazywa ich nomada) na przełom XIV i XV w. Wzrosło wówczas niebezpieczeństwo podróżowania, gdyż żywioł ten był szczególnie skłonny do rozboju. Bandy te pomnażali zbiegowie z Węgier i Polski. Dalej autor twierdzi, że główną ich kryjówką była Babia Góra.
            Najbliższy prawdy jest Józef Putek, według którego rozwój zbójnictwa na szerszą skalę datuje się dopiero na wiek XVII i XVIII.
            Problem zbójnictwa należy rozpatrywać na ogólnym tle historii chłopów w okresie feudalnym. Tylko krocząc drogą analizy sytuacji gospodarczo-ekonomicznej chłopa będzie można ustalić istotne przyczyny zbójnictwa. Zagadnienie rozwoju gospodarki folwarczno-pańszczyźnianej w Polsce w XVI wieku wymaga wciąż jeszcze wnikliwych badań historyków.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz