Od dawna umówiony wyjazd z Adasiem A. To był
jego pomysł i małe marzenie na zimowe Tatry oraz Dolinę Za Mnichem, w której
nigdy nie był. Cała zima nie rozpieszcza pogodą, aż tu nagle, u schyłku
stycznia, wszystko wskazuje na to, że doświadczymy cudu prawdziwego zimowego
wyżu tatrzańskiego!
Adaś zgarnia mnie z pracy w piątkowe
popołudnie i serpentynami Straconki a później drogą przez Ślemień tniemy w
stronę Tatr. Panoramy kładą się oszałamiająco za oknem samochodu. Na
Zakopiance, w dali, w smogu, kładą się do snu tatrzańskie smoki.
W Palenicy jesteśmy przed 18-tą. Mróz tnie,
ostatni ludzie po ciemku schodzą z gór. Monotonna droga, ze zgrzytającym pod
butami zmrożonym wygładem śnieżnym i ognikami gwiazd płonącymi na doskonałej
czerni nieboskłonu mija dość znośnie. Dzielę ją na etapy - jak zwykle - do
Wodogrzmotów - do leśniczówki - do Włosienicy - do Morskiego. Przy Włosienicy
kosmiczna łuna światła wśród szpaleru drzew. Łyk kawy. Poły kaptura oszronione
zamarzniętym oddechem. Przekraczamy Żleb Żandarmerii i oczom oniemiałym z
wrażenia ukazuje się księżycowy, magiczny widok. Nie potrzeba już czołówek.
Ponad kotłem Morskiego Oka wznosi się
kilometrowy mur opalizujący w doskonałej ciemności bielą śniegów. Ponad
poszarpanym konturem mięguszowieckiego bastionu gwiazdy wielkie i łyskające
zielono. Od stawu bije chłód. Z rozświetlonych okien obu schronisk - ciepło. Na
werandzie świece. I wszechogarniająca cisza zamknięta w uśpionych ramionach
białych gór...
Dostajemy jeden nocleg, bo podobno nazajutrz
ma być komplet. Tymczasem schronisko sprawia wrażenie opustoszałego. Podobno
pod Szpiglasową po pas śniegu. Tymczasem...
Sobota, 29 stycznia
Poranek lekko mroźny. Przejrzystość powietrza
najdoskonalsza. Dzień maluje ściany gór fioletową, opalizującą poświatą.
Marzenie o takim dniu ścigało już dawno, ściga każdej zimy... Gorąca kawa i o
9-tej wychodzimy ze schroniska. Przypomina się mokra, wrześniowa wycieczka ku
Wrotom Chałubińskiego, wśród mgieł i jarzębin przyprószonych pierwszym
śniegiem. Dziś idziemy w bieli, ku majestatycznej turni Mnicha i znów ogarnia
deja vu sprzed 10 lat... Ubity śnieg zgrzyta pod butami i zdejmujemy kurtki.
Inwersja. I znienacka zza Żabiej Przełęczy wystrzeliwuje słońce. Nagle,
nieoczekiwanie, po prostu... Zalewa oczy i nasyca krajobraz złotem i błękitnymi
cieniami. Szerokie uśmiechy w stronę nieba tak granatowego, że aż puchną
powieki...
|
Mnich |
|
Mięguszowieckie - widok z okna |
|
Słońce wstaje zza grani |
Zupełnie niepotrzebnie robimy szeroki zakos i
trawersujemy niezbyt przyjemną bulę pod Mnichem, zamiast ciąć w górę poprzez
kosówki. Teren wystramia się, trochę ślisko. Dogania nas sprawna, trzyosobowa
ekipa. Dobrze, niech torują szlak. Dla pewności swych wyczynów zakładam raki,
bo mięśnie zwiotczałe po kontuzji, lekach, zastrzykach i zbyt długiej przerwie
od gór nie niosą zbyt pewnie. Wchodzimy w objęcia Doliny Za Mnichem.
|
W Dolinie Za Mnichem |
|
Niżne Rysy i Rysy |
Głęboko wcięte Wrota Chałubińskiego nienaznaczone
żadnymi śladami. Czarna turnia Mnicha gubi się wśród wyniosłości pozostałych
szczytów. Przed nami dziób Cubryny, ostre profile Czarnego i Wielkiego
Mięguszowieckiego. Ponad kotłem Czarnego Stawu ukośna piramida Rysów przecięta
słynną rynną. Świat oszalał od słońc. Ciepłe, zupełnie nieruchome powietrze
potęguje pozytywny nastrój. Śnieg jest sypki i dobrze przemrożony, każdy stromy
krok w górę przybliża do celu. Jeszcze jeden zakos i już widać Szpiglasowy. Na
horyzoncie wyrastają bliźniacze szczyty Tatr Bielskich, majestatyczny Lodowy,
ostry Krywań... Śmiejemy się - mamy razem szczęście do pogód. To właśnie
ostatniego lata na Krywaniu też mieliśmy taką żyletę.
|
Rysy i Wysoka |
|
W stronę Tatr Bielskich |
|
Niżne Rysy, Rysy, Wysoka |
Ostre podejście na delikatną płaśń i na tle
granatowego nieba drogowskaz na Szpiglasowej Przełęczy. I niemożliwie, pionowo
w górę ścięta biała droga przedeptana przez ekipę z przodu. Dali popalić. Jak
ja tam wylezę? Cholera, pół biedy do góry, gorzej będzie z powrotem.
|
Karkołomny finisz pod Szpiglasową Przełęczą |
Przystaję w zwątpieniu. Przez chwilę ogarnia
jakiś dziwny strach. To dawne uczucie, które nakazywało odwrót ze ścieżek.
Przez chwilę mam ochotę uklęknąć tu w śniegu, na tej pionowej stromiźnie i
poddać się, zjeść czekoladę i poczekać na Adasia. Z góry schodzi dwóch
chłopaków, ostrożnie, powoli. Mijają mnie. Czuję się słaba i wystraszona
drżącymi mięśniami ud, które każą zachować równowagę w tym nachyleniu. Oddech
uspokaja się. Chowam kije, których ostatecznie nie da się już używać, bo się
połamały i wyciągam czekan. Kilka energicznych podciągnięć, kilka zdecydowanych
podparć i... stoję na przełęczy. Adam idzie dalej w stronę Wierchu. Mnie to do
szczęścia niepotrzebne. To, co widzę dookoła zapiera dech w zasapanej piersi.
|
Mięguszowieckie Szczyty |
|
Tatry Bielskie |
|
Wysoka |
|
Świnica, Zawrat, Dol. 5-ciu Stawów Polskich |
|
Leśniczówka w Dol. 5-ciu Stawów Polskich |
|
Szpiglasowy Wierch |
|
Rysy i Wysoka |
|
Krywań |
|
Tatry Zachodnie |
|
Fragment Orlej Perci |
|
Ja zdobywca |
Wokół Tatry roziskrzone bielą śniegów opasają
widnokrąg ze wszystkich stron. Łagodnie płynie grań Walentkowa, aż po wybitną
Świnicę... Ponad falistość Doliny Pięciu Stawów Polskich strzelają Kozie
Wierchy. W dole przyczepiona do płaśni doliny leśniczówka jak domek z zapałek.
Wyniosłe, strome ściany Wysokich Tatr toną w radości zimy, pod najdoskonalej
bezchmurnym niebem, w całkowitym bezruchu powietrza. Opalizujący srebrem
grzebień Ciężkiego Szczytu na tle doskonałej, ukochanej piramidy Wysokiej...
Ten widok przyzywa, przypomina o niedokonanym... Jakże teraz pięknie i
oszałamiająco musi wyglądać cała jej gładka 800-metrowa ściana... Góra gór
patrzy na mnie w ciszy tak głębokiej i niewyobrażalnej, że przenika na wskroś,
nasącza duszę spragnioną gór i myślę, że piękniejszy dzień po prostu nie mógł
się zdarzyć... Tak cudownie przez chwilę sama, na wysokości2 tysięcy metrów -
właściwie pierwsze tatrzańskie zimowe osiągnięcie... Patrzę z wahaniem na
strome zbocze, którym przyjdzie zaraz schodzić... Ee, jakoś to będzie...
Wraca Adaś. Sesja zdjęciowa zdobywców, po
czym przygotowujemy się do odwrotu. Schodzę przodem do stoku, podpierając się
czekanem a drugą ręką wbijając szpony w śnieg. Trzęsą się kolana, bo czuję
osłabienie trzymiesięczną labą od gór. Pot zalewa oczy i trochę wstyd... Ale to
nie czas i miejsce na cwaniactwo. Nie uznają tego niestety trzy pańcie
schodzące z góry tak, jakby zaraz miały na mnie polecieć z całym stokiem,
gadając przy tym wniebogłosy. Puszczam je przodem, niech się zabijają. Na
płaśni u stóp pokonywanej kluczowej stromizny czeka Adaś. Docieram do niego
wkurzona, zmęczona, ale szczęśliwa. Czekan wędruje do plecaka.
|
Na Szpiglasowej Przełęczy |
Schodzimy wolno w dolinę, którą zaczyna
zalegać błękitny, przedwieczorny cień. Coraz niżej, przez kosówkę, zjeżdżamy
już na tyłkach. Mnich odzyskuje swą świetność. W dali błękitnieją Gorce...
Ostatnie promienie słońca prześlizgują się po szczytach Rysów, malując je
ognistą poświatą. Już widać schronisko i zamarznięty staw, po którym wędrują
mrówki ludzi.
W jadalni schroniska nawet tłoczno. Zasiadamy
z obiadem i piwkiem, ale drugą noc decydujemy się spędzić w Roztoce. Nie jestem
nawet zmęczona, szybki marsz ciemną drogą i po półtorej godzinie schodzimy
ścieżką w las. Jest magicznie. Opiłki szreni na korzeniach wiatrołomów i
puchatych zaspach odbijają światło czołówki i mam wrażenie, że kroczę przez
bajkową krainę wybrukowaną diamentami. Skrzą się i połyskują srebrno, złoto,
zielonkawo... Jest przepięknie i cicho...
|
Schronisko w Roztoce |
|
Kryształowe drzewa |
|
Szreń na drzewach o poranku |
|
Las o poranku |
|
Dolina Rybiego Potoku |
W schronisku cieplutko i kameralnie. Klimat
chatkowy. Rozmawiamy do późna o wszystkim i niczym i czuję wręcz namacalnie, że
odpoczywam. Chata zaszyta w lesie potęguje wrażenie ukojenia. Dobry dzień...
Żegnają nas drzewa skrzące się srebrem i
wyszywane płatkami szreni. Olbrzymie słońce, radość zimy i słoneczna mgiełka
nad Głodówką. Oby więcej takich udanych tras i pokonywanych wyzwań...
|
Kozie Wierchy z Głodówki |
|
Z lewej Gerlach |
|
Widok z Głodówki |
|
Wysoka i Rysy |
|
Wołoszyn i Koszysta |
|
Od Młynarza po Rysy |
|
Z Głodówki |
|
Gerlach |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz