środa, 21 czerwca 2006

Obrazki tatrzańskiego lata
21 - 25 czerwca


  Tym razem padło na słowackie Tatry Wysokie. Znów z Grażynką przy boku. Docieramy do Štrbskégo Plesa i rozpoczyna się poszukiwanie noclegu. W schronisku pełno, hotele zbyt drogie, rozważamy ewakuację do którejś z pobliskich wsi i szukanie "privatu", gdzy zaczepia nas na ulicy tajemniczy jegomość i za rozsądną cenę oferuje nam wynajęcie na kilka dni swojego mieszkania. Skromna, ale sympatyczna kawalerka w centrum miejscowości, wyposażona kuchnia, sypialnia, TV, na szlaki blisko. Bierzemy!

  Jeszcze przed wieczorem udajemy się na spacer "aklimatyzacyjny". Nad Szczyrbskim Jeziorem spokój tak uderzający, jakby nigdy nie istniało tu ludzkie życie. Teoretycznie już początek sezonu, ale jeszcze przed weekendem. W płaskiej jak stół tafli nasyconej koralowymi barwami zmierzchu przeglądają się góry. Gubię spojrzenie w koronie Wysokiej rozłożonej szeroko, ostro, oklejonej śniegami, majestatycznej ponad łożyskami dolin... Jest ponad wszystkim, jak marzenie senne, które wraca... I jakaś taka bardziej odległa niż kiedyś, bardziej nieosiągalna... Komary są wszędzie; w uszach, w oczach, w nosie, na obiektywie aparatu, wplątane we włosy...


Szczyrbskie Jezioro

Wysoka przegląda się w stawie


 "Krywaniu, Krywaniu szeroki, lecą do ciebie obłoki..."
  Poranek budzi się ciepły i słoneczny. Wyruszamy w długą trasę na narodową górę Słowaków. Przy Jamskim Plese dokazują kaczki, otula je cichy las i morze traw. Wkraczamy w Važecką Dolinę, niebieskim szlakiem, wprost w kierunku Krywania.
  
O poranku - Solisko i Wysoka nad jeziorem







  
Skrzyżowanie szlaków przy Jamskim Plesie
Jamskie Pleso
Krywań i Jamski Grzebień
Vażecka Dolina
  Na spadzistym śniegu mordują się tłuste jak bobry świstaki. Wznosimy się coraz wyżej a nad głowę napływają szare chmury. Koniec krótkiego rękawka. Niezła wspinaczka wąskimi krawądkami. Resztki sił i ból w kolanie. Przedburzowa duchota popołudnia. Poddaję się. Przygarnia mnie Mały Krywań i gotujemy dla Grażyny, która poszła na szczyt krupnik z deszczówką. Czarny majestat Tatr nie patrzy z pogardą. Zamyślam się w nich bez myślenia z widokiem na dwuramienny krzyż. Przepełniają mnie na wskroś wraz z powiewem chłodnego liptowskiego powietrza. Kolejny pokój w moim pięknym, wielkim Domu...

W stronę Grani Baszt, w tle Gerlach i Wysoka
Krywań
Teriańskie Wieże i Niżny Staw Teriański
Świnica, Zawrat i otoczenie


 Kolejny dzień to założenie wyjścia na Bystrą Ławkę. Dolina Mlynicka i srebrno-zielony potok. Kołyszę się na łańcuchach ponad progiem pięknego Wodospadu Skok, po zielonych płytach porośniętych mchem. Z góry uśmiechają się oczy jezior. Nad głową bramy Furkotu, zerwy Baszt - zachodzi na nie czarny cień. Na pierwszy grzmot chowamy się pod niszę skalną. U rygla doliny, nad Capim Stawem zima. Z góry schodzą Słowacy, mówią, że łańcuchy pod śniegiem i dość ślisko i niebezpiecznie. W powietrzu wisi burza. Decydujemy się nie wychodzić na grań.
  
W Dolinie Mlynickiej
Wodospad Skok
Staw nad Skokiem
Capie Pleso
Grażynka i letnie śniegi
Zachodnia ściana Grani Baszt
Turnia w Solisku
Pomidorowa na trasie
  Zboczami Solisk stado kozic prowadzi młode przepaścistymi uskokami. Przez ścieżkę przemyka świstak. Na kamieniach w dolinie gotujemy zupę. W upojnej, pochmurnej ciszy tatrzańskiego popołudnia natura otwiera dla nas potajemnie wrota odwiecznego królestwa a zwierzęta wpuszczają nas do przedsionka...

  Dokonawszy zakupów w miejscowym markecie, opuszczamy mieszkanie w Štrbskim Plesie. Olbrzymi plecak, kamienne zakosy, Dolina Mięguszowiecka. Płaty śniegu przy Żabich Stawach, strome śnieżne pole. Tutaj kończy się lato tatrzańskie. Wkrótce wisimy na linach ponad doliną i wygrzebujemy się z batożynami na półkę ponad ścianką. Ukochane miejsce woła z góry poprzez falę zmęczenia, ponad wydeptaną w śniegach rynną.
  
Baszty od Doliny Mięguszowieckiej
  Chata pod Rysami. Śmiech, śpiew, brzmienie gitary i szczyrkanie tajemniczego kostura perkusyjnego. Skitourowcy słowaccy piją wprost z kegi i zjeżdżają z Ciężkiego wprost pod chatę nawet w nocy. Gęsto od ludzi, że kija nie idzie wcisnąć. Konkurs wspinaczki bez sprzętu na zmrożonej zaspie za chatą. Wino pite wprost z kanistra. Śmiech głęboko w chłodną noc. Magiczne miejsce...
  Chłodne kamienie Wagi. Zielono - żółte. Tak prosto wyjść w górę - na Ciężki - myślę - a takie zdawało się niemożliwe... Czemu nie wychodzę wyżej, by ujrzeć całą Wysoką? Żeby nie wołać marzeń? By spokojnie wrócić? Z dołu uśmiecha się Zmarzły Staw i cały koniec świata za jego progiem.
  
Grań Ciężkiego Szczytu
Dolina Ciężka, Zmarzły Staw, po prawej Ganek
Kopki i Dolinka Pod Wagą ze schroniskiem
Tatry Wysokie po Gerlach
Galeria Ganku
Pod trawers Ciężkiego
  Zjazd na tyłku i karimacie po śniegu z nogami i pokiereszowanymi rękami w powietrzu. Euforia i zmęczenie. Ostatnie spojrzenie na góry...
 
Z powrotem w Dolinie Mięguszowieckiej
 Senny spokój powrotu na Podbeskidzie. I zapach traw - słodki, rześki, zmysłowy i tajemniczy. Za oknem pociągu rodzą się gwiazdozbiory, śnią się sny o śnie...
  Taki spokój...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz