niedziela, 20 sierpnia 2006

Muńczoł
20 sierpnia

 
  Wydarzenia minionego tygodnia zmęczyły mnie psychicznie tak bardzo, że jedynym celem na ten dzień było zdobycie niezdobytego - Muńczoła (Muńcuła). Psychika została gdzieś daleko za mną, między problemami prywatnymi a problemami koleżanki z pracy. Poszłam w góry zmęczona, śpiąca i nieobecna.
 

  Życie obudziło się na grzbiecie, po męczącym podejściu, na Polanie Szczytkówka. Dookoła płynął szeroki, bezkresny Beskid Żywiecki, wypływał ponad trawy i brzozowe zagajniki... Pośród falującej, wyblakłej zieleni tej polany płynęły także powalone i nadgryzione zębem czasu dachy drewnianych, starych chałup i szałasów... Znów odezwała się moja wielka nostalgia... Fotografując motyle przycupnięte na kamieniach, zastanawiam się, jak długo jeszcze będę pielgrzymować w poszukiwaniu miejsca dającego złudną nadzieję, że mogłoby stać się moim Domem?...
  Muńczoł. Zdobyty nie bez wysiłku. Lawina słońc i złoty step. Dziwne wrażenie, że ostatni raz tego roku oglądam lato... Jest wyjątkowo piękne, jak chyba w żadnym poprzednim sezonie. Może dlatego, że gór tak dużo?...
 
Polana Szczytkówka
Polana Szczytkówka
Rusałka pokrzywnik
   I ten las. Las Rezerwatu Muńcoł między jego szczytem a Kotarzem. Jeden z najpiękniejszych lasów Beskidu, jaki dane było mi odwiedzić. Cichy, tajemniczy, jakby nieprawdziwy, zdawałoby się - malowany pędzlem. Cudne, strzeliste drzewa, aksamitna ściółka koloru miedzi i pierwsze, nieśmiałe okruchy jesieni wśród gałęzi olszyn rozkołysanych nad głową...
  Dobry dzień. Dzień zmęczenia podejściem, dzień zielonego katharsis po niedobrym tygodniu. Po tym dniu dusznej słoneczności czuję choć przez chwilę powrót życia. Po chwili słabości znów wydaje się, że wraca determinacja.
  Wraca życie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz