niedziela, 28 lutego 2010

Gdzie ta zima do k***y nędzy?!
27 - 28 lutego

Hrobacza Łąka



Sobie myślę - jak mam siedzieć w weekend w domu i popijać browarka przed kompem, to chyba lepiej, abym się gdzieś wybrał. W sobotę rano zerkam przez okno, leje jak z cebra. Zwlekam. Koło południa wsiadam w busa. W Lipniku zastanawiam się, czy wysiadać czy jechać dalej. Nosz kurwa, słońce świeci. Jednak decyduję - Lipnik i niebieskim szlakiem na Hrobaczą.



 
Zaczyna się robić ładnie, jednak rozmoknięta breja po kolana, daje mi niemiłosiernie w dupę.




 
Na Gaiki dochodzę resztką sił. Chwila oddechu i ruszam na Panienkę. Nosz kurwa - nie dojdę. Niby płasko, a ten cholerny śnieg nie pozwala mi się poruszać do przodu. Jakimś cudem dochodzę.



 
Na schronisku zimno. Pan Tadek, zaczyna chajcować w piecu, po chwili dochodzi trójka miejscowych, z lekka się integrujemy, podziwiamy Justynę i.... jest złoto, w końcu złoto naszej Królowej Nart.
Rano budzi mnie Ufok i Piterus.Śniadanko, browarek. Ruszamy. Schodzimy do Żarnówki. Na zaporę.



 
 
 Przepraszam, że zapytam, ale czy to, po czym idę to śnieg???





Sytuację ratuje odnaleziony na szlaku Harnaś :D



 
Krótkie zejście do Czańca i...





...koniec.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz