poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Z jak Zimnik... czy jakoś tak
21 kwietnia

Beskid Śląski


W sumie to wyszedł spontan. Niby tam coś wcześniej z krisem75 ustalałem na Olany Poniedziałek, ale generalnie to było bardzo luźne i niedogadane. Na dobrą sprawę stanęło dopiero w Wielkanoc. Zimnik i chaszczowanie pod czujnym okiem przewodnika Dobromiła. Jeszcze po drodze ustalamy miejsce spotkania pod Hotelem "Zimnik". Zaczynamy standardowo.
 
 
 
 
Potem jest już tylko gorzej. Chaszcze, maliniaki, chaszcze, błoto, potoki, chaszcze, jak chaszcze kocham... 
 
 
 
 
Trasa jest wyjątkowo widokowa, a to za sprawą miłościwie nam niegdyś panujących na tych terenach Habsburgów. 
 
 

 

  Złoniemił pozdrawia Was ciule ;)

 

 

 Po 5 godzinach kończymy to upodlenie na żywieckim bruku. W knajpie, a jak by inaczej. 

 

 

Przy Miłosławie...


 
 
Podobało mnie się. Tyle, że nie było mnie w Śląskim dobrych parę lat i z przykrością muszę stwierdzić, że stan lasów wywołał u mnie przygnębiające wrażenie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz